Zimowe ferie 2022

Przyjechały do nas z Lublińca, wcale nie samochodem, tylko autobusem i zachwyciły się naszym kieleckim dworcem, o kosmicznym kształcie. Z wielkimi plecakami, w sportowych kolorowych strojach, zachwyciły mnie od pierwszego wejrzenia; jakby świat cudownie cofnął się do studenckich czasów:)

Teresa, Irenka i Gabi, dziewczyny „z tamtych lat”, prawdziwe pasjonatki górskiego wędrowania, postanowiły odwiedzić zimowe Góry Świętokrzyskie i naszą Oazę Zdrowia.

A przyciągnął je …galgant, którego Teresa poszukiwała w internetowych sklepach i tak trafiła do nas.

Każdy dzień zaplanowany i rozpoczęty oazowym śniadaniem: obowiązkowa żytnianka (płatki żytnie na wodzie) z musami owocowymi, bakaliami i m.in.galgantem oraz ziarenkami płesznika – samo zdrowie i siła:))

Potem babskie klimaty: warzywne pasztety, pikle domowe, konfitury, soki; wszystko można było popróbować, a potem najeść się do woli, bo góry czekają i wymagają wysiłku.

Co dzień na szlakach, prawie do zmroku, a ja już nie mogłam doczekać się na nasze spotkania w domu.

Przeżyłam z nimi trzy cudowne wieczory, odkrywając ich ciekawe pasje, dzieląc się i otrzymując. Powitalny pokazał, że to naprawdę niezwykłe pasjonatki wędrowania, z długim stażem i niegasnącą pasją, gatunek ginący człowieka;)

Drugi z wieczorów był poświęcony właśnie galgantowi oraz innym głównym przyprawom św.Hildegardy, takim jak dyptam „czyściciel rur” i bertram, który znakomicie odtruwa organizm.

Kolejnego – pograłyśmy, a właściwie Dziewczyny grały, ucząc mnie swojego ulubionego Double Domino.

Znakomite – zaraz zamówię je dla nas i naszych Gości!

Ale zapomniałabym napisać o rekordzie.

Otóż, nasi Goście wiele razy wyprawiali się na Łysicę (najwyższy szczyt w Świętokrzyskich Górach i pierwszy w Koronie Gór Polskich), ale działo się to latem, kiedy dzień długi, ciepło i sympatycznie.

A moje Wojowniczki zapragnęły…zimą. Zaspy spore, szaro i mgliście, a plan niezmienny…

Myślę – dadzą radę i podwiozłam je do Kakonina, aby stamtąd mogły ruszyć na szlak, zapewniając, że w przypadku jakichkolwiek trudności przyjadę z pomocą.

Uśmiechnięte, pełne energii zniknęły wśród ośnieżonych jodeł.

Obiad – na 17 tą, nikt nie dzwoni po pomoc, ani go nie przesuwa.

A wpół do piątej – one znów uśmiechnięte, rozpromienione i zadowolone: bo nie tylko zdobyły Łysicę, ale zeszły do Świętej Katarzyny, pozwiedzały i wróciły wprost do mojej Oazy Zdrowia!

Podziw i gratulacje, bo nikt dotąd tak tego nie przewędrował.

Rozmowy przy kolacji potrwały długo i bardzo przyjemnie, a dziś moje Dziewczyny, Gwiazdy Gór Świętokrzyskich powędrowały na daleki przystanek, aby jeszcze górami się nacieszyć.

Już tęsknię za nimi i mam nadzieję, że powrócą wiosną, jak obiecały…