Jesień jest u nas deszczowa jak nigdy i piękna, jak zawsze.
Niezwykłe są poranki: w wielkimi kroplami rosy na trawie, misternymi pajęczynami na krzakach i wieloma bardziej praktycznymi cudownościami.
Bo wystarczy wyjść na naszą łąkę, z brzozowym zagajnikiem, aby w parę chwil wrócić z koszykiem pełnym borowików, koźlarzy i innych smacznych grzybów.
A potem: rozkoszować się aromatem grzybów suszących się na zimowe pierogi, a także rozkoszować się bogatym smakiem „Leśnej Pizzy”, na domowym cieście. Zresztą – popatrzcie na fotkę…
Nad furtką wiszą winogrona.Kuszą delikatnością, a po zerwaniu – upajają smakiem i aromatem jedynej w swoim rodzaju sandomierskiej odmiany deserowej.
W trawie – pochowały się aromatyczne jabłuszka. Niby niepozorne, a znakomite na przepyszny jesienny kompocik.
Obok nich – gruszki, bez chemii, ale pełne naturalnego smaku – na miodek św.Hildegardy, który „czyści jelita, jak stary garnek z pleśni”.
I jeszcze – owoce czarnego bzu. W tym roku okazałe i soczyste. Gdy tylko pojawi się słonko, zostaną zerwane i staną się zdrowym sokiem.
Na migreny, przeziębienia(aby się dobrze wypocić w chorobie) czy oczyszczenie z toksyn.
Sporo tego, jak na jeden poranek.
Ale przecież jesień zawsze ma być owocna.
Ta w Oazie Zdrowia jest taka z pewnością.
Zresztą popatrzcie Państwo sami…